sobota, 17 stycznia 2015

Rodział 5: Zaręczyłam się



"I only want to be with you"
Dedykacja dla Katarina Verdas, mojej czwartej obserwatorki oraz Marta Bedzicka, mojej piątej obserwatorki! :D


*Violetta*
    Dwa lata później...
Szłam sobie uliczką, patrząc na lśniący przedmiot na moim palcu. Tak, zaręczyłam się. Obecnie idę na spotkaniu z Luśką, która stała się moją najlepszą, prawdziwą przyjaciółką. Naty i Felipe - co z nimi? Naty ma chłopaka Maxiego, zmieniła się, jest moją przyjaciółką. Felipe upił się i potrącił po pijacku przechodnia, śmiertelnie. Teraz kibluje osiem lat w pace. Fede i Fran nie są już razem. Niestety. Libijczyk zdradził ją z Lu po dwóch miesiącach związku. Teraz są razem, a Lu jest w drugim miesiącu ciąży. Ja na razie chce z tym poczekać. Chcę się rozwijać, mój narzeczony również.
    Gdy dochodzę do kawiarenki HeartBeat, przez okienko zauważam Ludmiłę. Wchodzę do środka i siadam przy tym stoliku co ona. Staram się ukryć mój pierścionek, lecz panience Castillo nic nie umknie. Tak, Castillo. Wzięła ślub z moim bratem trzy miesiące temu. Są takim słodkim małżeństwem.
     Wracając. Ludmila spojrzała na mnie przeszywającym spojrzeniem. Musiałam jej powiedzieć.
- Zzzaręczyłam się... - Wyduszam, ciągle będąc pod wzrokiem blondi.
- Ccco? - Castillo jest zdezorientowana. - Z kim? Dlaczego? Myślałam, że kochasz Leóna, a wasze ostatnie zerwanie nic nie zmieni! A szanowna pani Violetta musiała  się z kimś zaręczyć tydzień po kłótni! Kto to?! Pewnie jakiś bogaty lalu... - Nie daję jej dokończyć.
    - To León.

*Natalia*
- Natuś, napewno masz wszystko? - Pyta mnie po raz kolejny Maxi w dniu dzisiejszym. Dziś wyjeżdżamy na tydzień do Tennessee. Kilka godzin podróży na pewno mnie odpręży, to się Maxi postarał! Na szczęście choć trochę pomyślał i nie będziemy lecieć na zachód przez cały glob, tylko polecimy na wschód, co ukróci nasz lot o kilka godzin. 
- Tak, mam wszystko. - I całuję go czule w policzek. Ja i Maxi jesteśmy razem od niecałych dwóch lat. Zrozumiałam swój błąd, zerwałam z Felipe i poznałam Maxiego. Kilka dni później staliśmy się parą. On jest dla mnie nie tylko chłopakiem, lecz także przyjacielem.
    - Tak tylko się upewniam. - Mówi mój ukochany.
- A w ogóle, czemu zabierasz mnie na urlop? - Pytam, na co on odpowiada wymijająco:
    - Nie ważne, chodźmy.



Znów się nie wysiliłam...
To wszystko mnie przerasta...
Staram się dodawać codziennie...
Czy to ma sens?
Czy nie odeszlibyście, gdybym rozdziały dodawała rzadziej, niż codziennie?;/ 
Napiszcie w komentarzach.


`Levone...


piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 4: Dwadzieścia osiem




Rozdział dedykuję Stevie Blanco.



***
    Pocałował ją! To było takie słodziutkie. Tak, obserwowałam tę sytuację z okna. Co poradzę, że zatrzymali się akurat pod moim domem, no dobra, w parku obok mojego małego, piętrowego domku. Tak, nie jestem zbyt bogata, lecz mi to nie przeszkadza. Nie potrzebuję bogactw, aby rozwijać się intelektualnie. Według mnie, kobieta, nie, ludzie powinni stawiać na pierwszym miejscu naukę, nie wygląd. Wiem, że mało jest osób, które podzielają moje zdanie. Takie życie. 
    Następnego dnia był piękny, słoneczny, czwartkowy poranek. Leniwie ociągnęłam się i odciągnęłam ciepłą kołderkę na bok. Usiadłam. Na stopy nałożyłam kapciuszki, a ciało owinęłam szlafrokiem. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej komplet przygotowany na dzisiaj. Była to biała tunika oraz krótkie, czarne, podarte spodenki. Ubrania wzięłam ze sobą do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wykonałam poranne czynności. Ubrałam wcześniej powzięty strój, a moje włosy lekko pofalowałam, wcześniej je wyczesując. Gotowa wyszłam z łazienki. Zeszłam po krętych schodach na dół.
    Na kanapie w salonie siedział Federico, najwyraźniej czymś zafascynowany. Spojrzałam na ekran jego Lg'ka, którego trzymał w ręce. Były tam wiadomości od... Francesci? Postanowiłam podejść do brata i spytać o co chodzi.
- Feder, co się tak szczerzysz? - Pytam.
- Oj, młoda, miłość...
- Ty i miłość? Śmieszne. - Mówię.
- Ja i Fran jesteśm razem. - Mówi, a ja kamienieję. On i Francesca? To dziwne, ale cieszę się, że odnalazł szczęście. - I... Odszedłem z elity. - Dokańcza. Otwieram buzię ze zdziwienia.
- Z elity? To w takim razie zostali tam jedynie Felipe i Naty. - Uśmiecham się szeroko i zostawiam go bez słowa. Kieruję się ku kuchni.
    Gdy już jestem w pomieszczeniu, z lodówki wyjmuję szynkę, masło i nutellę. Z chlebaka wyciągnęłam dwie pajdy chleba. Wszystko położyłam na stół kuchenny w kolorze czerwieni i srebra, tak jak cała kuchnia. Jedną kromkę posmarowałam masłem i nałożyłam szynkę, a drugą posmarowałam nutellą. Obie zjadłam w zawrotnym tempie. W przedpokoju ubrałam szaro-czarne vansy. Z pod szafki na buty wzięłam torbę z flagą Anglii oraz mojego nowiuśkiego samsunga neo. Kupiłam go zaledwie dwa dni temu. (...)
    Gdy jestem już w szkole, kieruję się w stronę swojej szafki numer dwadzieścia osiem. Niewiem czemu, uwielbiam tę liczbę. Przynosi mi szczęście, tak jak siedem. Obok przy numerze dwadzieścia siedem szafkę ma Ludmila, a po drugiej stronie Francesca. Fajnie, nie?
    Usłyszałam chrząknięcie. Odwróciłam się i ujrzałam Ferro. Uśmiechnęła się lekko. Odwzajemniłam jej gest niepewnie. Spojrzała mi w oczy ochoczo i miło. Zagadałam:
- Hej.
- Cześć, Violu! - Odpowiedziała, zdziwiłam się.
- Jak tam z Diego? - Pytam, aby nie było między nami ciszy.
- Cud... Ej, skąd ty o tym wiesz? - Pyta.
- Ja wiem wszystko... - Zaczynam tajemniczo, na co blondynka chichocze. - Nie no, całowaliście się pod moim domem. Przepraszam, moim i Federa. - Mówię. Ludmi uśmiecha się.
- Mów mi Lu, proszę. Chcę Cię przeprosić za te nieprzyjemności. Do Felipe wmawiał mi, że go podrywasz, ale po tamtej sytuacji, której byłam świadkiem wiem, że to on kłamał, nie ty. Przepraszam. - Mówi Lu. Widzę skruchę w jej oczach.
- Wybaczam Ci. - Odpowiadam i tulę do siebie blondynę.

Ponownie krótki, połączenie Fedecesci i Ludetty. W następnym dużo się wydarzy!
Dodałam nowe zakładki - Bohaterowie, Spis Treści! :*

Levone.

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 3: He is bossy.

Rozdział dedykuję Van Van


*//Violetta//*
    Zatopiłam się w pięknych szmaragdach, które ujrzałam zaraz po spojrzeniu w górę. Po chwili otrząsnęłam się.
- Uważaj jak leziesz! - Mówi szatyn. Już go nie lubię. 
- Sam uważaj, to ty na mnie wpadłeś! - Odpowiadam, choć nie jest to do końca prawdą. To ja zagapiłam się w karteczkę od Francesci. 
- Nie będę tracił czasu na taką smarkulę. - Odchodzi. Jaki palant, debil, idiota... (pięć minut później). Chyba przymiotniki mi się skończyły. A! He is bossy. Jak jeszcze raz mi wejdzie w drogę, nie zerżnę. Castillo, co ty taka zaborcza się stałaś?, pomyślałam i szłam dalej. Kartkę schowałam do kieszeni. (...)
    Wpadłam do swojego pokoju jak burza. Torbę rzuciłam w kąt. Usiadłam na krześle przy białym biurku i chwyciłam długopis. Otwarłam mój zielony dziennik* i zajrzałam na stronę na której skończyłam. Na stronie następnej zaczęłam pisać, oczywiście rozpoczynając datą. Wpisałam co mi się dzisiaj przydarzyło i odłożyłam dziennik w inne miejsce. Przytaszczyłam plecak pod  biurko i wyciągnęłam ćwiczenia z geografii. Jest to jedyny przedmiot, z którego mogę cieszyć się jednolitymi ocenami. Pierwsze zadanie. Podaj trzy rzeki afrykańskie. Proste. Nil, Niger i Kongo. Co w tym niby trudnego? Niektórzy nawet jednej nie umieją podać, nie rozumiem, to takie banalne! (...) Zadanie dziesiąte... To takie monotonne! Wreszcie koniec. Odłożyłam lekcję i poszłam spać.

* - Pamiętnik jest prowadzony co kilka dni z perspektywy czasu, a dziennik jest codzienny.

*//Ludmila//*
    Diego jest cudowny. Spotkaliśmy się po jego bójce z Federem. On i Nathy? Naprawdę? A wracająć, Diego zabrał mnie na piknik! Gadalismy, śmialiśmy się. Jest spoko gościem. Wiem, że przyjaźni się z Violettą i Francescą, lecz bardziej interesuje mnie ta pierwsza. Czemu? To już będzie moją tajemnicą. Właśnie odprowadza mnie do domu. Jest taki miły i kochany, mówiłam już to? Nagle stanęliśmy pod wielką, płaczącą wierzbą. Diego przystanął i chwycił mnie za ramiona. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Przyciągnął mnie w tali, a ja jedną ręke położyłam na jego tors, a drugą zawiesiłam na szyi. Przymknęłam oczy. Po chwili poczułam wargi dotykające moich warg.

Dziś króciutko, ale macie Diemiłę ^^
Rozdział zadedykowałam Van, za te rozmowy na gg :D
Mam nadzieję, że się nie zawiedliście.
Mam dość dziwnie, mam pomysły na to, co będzie się działo za np. dwa rozdziały, a nie mam pomysłu na mianowity rozdział ;//

Levone ;*

wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 2: Definicja

Rozdział dedykuję Julson K.

Francesca
Dlaczego? Myślę, dlaczego on to zrobił. Starszy Castillo doskonale wiedział, że coś do niego czuję. Wtedy było to coś, teraz jest to miłość. Przez tę sytuację, moja definicja miłości zmieniła się diametralnie. Moją definicją słowa "Kocham Cię", od dziś jest 'dwa słowa, dziewięć liter, trzy sylaby, siedem głosek', nic więcej...
Pobiegłam za Diegiem. Nie chcę, aby się pobili. Dla Diega zrobię wszystko. Jest moim najlepszym przyjacielem. Odciągnęłam Diega od Federa, który już chciał go uderzyć. Nathy stała przerażona, lecz widziałam w tym sztuczność. Ona nigdy się  nie zmieni. Spojrzałam na Diego wzrokiem, który mówił sam za siebie. Byłam nim zawiedziona. Odbiegłam pozostawiając za sobą zdziwione miny. W parku wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i ujrzałam siostrę obiektu moich westchnień. Gdy zauważyła, że płaczę, przytuliła mnie. Z jej oczu również leciały łzy, a mimo wszystko pomogła mi. Może nie jest aż taka zła? Może Diego miał rację co do niej? Wtuliłam się w nią jak w miśka.

Violetta
Wybiegłam z płaczem z domu, ponieważ Feder nakrzyczał na mnie, że oskarżam jego super kumpli o takie rzeczy. W parku wpadłam na Francescę. Widząc ją zapłakaną, przytuliłam ją i usiadłyśmy na ławce. Diego mówił, że jest bardzo fajna. Czemu by nie spróbować? Gdy się od siebie oderwałyśmy, to popatrzyłam na nią.
- Co się dzieje, Francesco? - Mówię do włoszki, która patrzy na mnie załzawionym wzrokiem.
- Mów mi Fran. - Chciałam jej przerwać, lecz Fran pokiwała przecząco głową. Zamilkłam. - Powiedzieć w prost?
- Tak, powiedz.
- Zakochałam się w Twoim bracie, lecz on jest z Nathy... - Otwieram buzię ze zdumienia.
- W tym bezdusznym bydlaku? Tak, jest z Nathy. Ona jest w porządku, przyszła raz do Federa i z nią gadałam. Ona tak zachowuje się tylko w szkole, a mojego brata nie kocha, za to on Ciebie tak! Przepraszam, chyba się rozgadałam. - Kończę i wstaję.
- Bardzo Ci dziękuję Violu, masz tu mój numer, zadzwoń jak będziesz czegoś potrzebować. - Mówi Cauviglia i odchodzi, podając mi karteczkę. Idę w przeciwną stronę niż ona, patrząc na treść liściku. Zagapiłam się i wpadłam na kogoś. Spojrzałam w górę. Ujrzałam piękne szmaragdy.

Krótki, ale macie pogodzenie Franetty i spotkanie Leónetty *-*
Mam pełno pomysłów, chyba stworzę post (wersja robocza), żeby ich nie zapomnieć. ;)
Fran się wścieka na Diego, Federa i Nathy xddd

Czekam na komy! :*

niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 1: Własnym blaskiem

Dedykacja dla Linney P.

Violetta
Moje wejście do domu zasygnalizował dzwonek, który dzwoni przy otwieraniu drzwi. Od razu z kuchni głowę wystawiła mama, a mi na kolana wskoczyła moja mała sunia, Cristal. Jest to mały szczeniaczek rasy labrador, ma dziesięć miesięcy. Przyznam, trochę zabolało. Mama gdy mnie zauważyła, szybko do mnie podeszła. 
- Co ci się stało? Wyglądasz okropnie! - Pyta. No nie wiedziałam
- To przez Federa! Zostawił mnie samą z Felipe, a Felipe chciał... - Nie kończę, ale zalewam się łzami. Mama patrzy na mnie pobłaźliwie. Woła Federica, mojego starszego brata. 
- Mamo, co się dzie... - Fede nie kończy, gdyż widzi mnie. Podbiega do mnie, i mocno przytula. Mimo wszystko wiem, że i tak zaraz mnie wyśmieje.
- To przez Felipe. - Mówię krótko i zwięźle. Ten od razu wyrywa się z uścisku, i patrzy na mnie ze śmiechem.
- Przez Felipe? Przecież on nie skrzywdził by muchy. - Mówi i śmieje się ze mnie. Wiedziałam. Patrzę na niego ze łzami w oczach, i szepczę na odchodne do jego ucha:
- Bije mnie od początku, od miesiąca. Nienawidzę Sydney.
Odchodzę w stronę mojego pokoju, w którym się zamykam.

Ludmiła
Życie supernovej jest trudne, a co dopiero, gdy musisz być nią codziennie. Musisz błyszczeć własnym blaskiem, nie tylko tym odbitym od innych gwiazdek. Trzeba wytworzyć własny blask, to sztuka. Lecz największą sztuką jest utrzymanie tej pozycji w Studiu. Dziś wstałam wyjątkowo wcześnie, więc godzinę przed rozpoczęciem zajęć byłam już w Studiu On Beat. Dziś zacznie się kolejny dzień bycia w elicie, chodzenia z Felipe i poniżania takich ofiar, jak na przykład siostry Federa, Vilu. Według mnie, jest ona bardzo fajną dziewczyną, Fede też ją lubi. To przez Felipe i Nathalię, którzy rządzą w elicie. Mimo, że chodzę z Felipe, nie traktuję go jak chłopaka, tylko... kochanka? Nie jestem pewna jak to nazwać. Zdradza mnie na prawo i lewo, nawet z Nathy. Wczoraj widziałam jak pobił i chciał zgwałcić Castillo. Przegiął. Zerwę dziś z nim. Ja nie chcę być w elicie, ale bycie supernovą daje mi to, że jestem lubiana, a rodzice choć trochę mnie dostrzegają. Nie! Postanowione. Odejdę z elity, ale nie utracę swojego blasku. Może uda mi się wyciągnąć Castillo z tego doła, po Felipe? Wszystko jest możliwe.

Diego
Uśmiecham się, gdy widzę jej uśmiech. Blondynka oczarowała mnie całą swoją osobą. Kocham to, gdy na mnie patrzy. Ludmiła zaczarowała mnie całą sobą. Ale o czym ją myślę? Muszę pocieszyć moją przyjaciółkę, to moja misja. Francesca ostatnio stała się strasznie przygnębiona. Wiem, podoba jej się Fede, brat Violetty, która jest także moją przyjaciółką. Smuci mnie to, że Fran i Vilu się nie lubią. A może by tak je połączyć przyjaźnią? Zostawię to na później. W łazienkach Studia znajduję smutną Włoszkę. Widzę jej zapłakane oczy, i jest mi smutno. To w końcu moja przyjaciółka. Płonę, gdy widze jak na jej twarzy nie ma uśmiechu. Uwielbiam ją, oczywiście jak przyjaciółkę. Moje serce zajęła kobieta, która nie zwraca na mnie uwagi. Podszedłem do skulonej Francesci i delikatnie ją objąłem. Dziewczyna wtuliła się we mnie. Wiedziałem, że tego potrzebowała.
- Co się stało, słoneczko? - Spytałem delikatnie się uśmiechając.
- Federico... On chodzi z Nathy. - Mówi zapłakana i mocniej wtula się we mnie.
- Co? A to świnia. Doskonale wiedział, że ci się podoba. Ostatni kretyn. - Mówię. - Zaraz wrócę. - Mówię i idę w stronę Federica, który obecnie całuje się z Perdido.

Witam was kochani! :)
Dziękuje za komentarze pod prologiem, bardzo się cieszę.
Mam już kilka rozdziałów na zapas, więc piszę dalej ;) Dokładnie doszłam już do piątego rozdziału. ;*
Dużo się wydarzy, oj dużo.
Ma ktoś msp? Ja mam, proszę o grafy, brakuje jedynie kilka tysi do 43 lvl ;D

piątek, 9 stycznia 2015

Prolog - I cry because my brother.

Dedykacja dla Martina Comello.

"Nie osądzajcie go
Wy, którzy nie znacie
Zawrotów głowy i ciężkiej pracy
Jesteś fałszywie szczęśliwi
Handlujecie swoimi wartościami"
~Indila - Tourner Dans Le Vide

***
    - Mamo... Proszę Cię. - mówię po raz kolejny do matki, która za grosz nie chce posłuchać mnie. Tak, mnie. Nie ja jej. Ona mnie. Tym razem, to ja chcę zadecydować. Nie chcę ciągle podporządkowywać się rodzicom. Właśnie siedzę z moją matką i bratem w volswagenie, który niedawno kupiła moja rodzicielka. Ja z mamą siedzimy z przodu, a Feder siedzi sobie spokojnie z tyłu, rozmawiając z SimSimi. Nie wiem kompletnie, jak on może w to grać. Przecież to tak przeklina, i jest mega zboczone. 
    - Córciu, już mówiłam. Nie zmienisz szkoły, tutaj jest najlepszy poziom nauczania. Twój brat jakoś ne narzeka. 
- Egh, mamuś, no proszę... Po za tym, Federowi się tam podoba bo jest lubiany i jest w szkolnej elicie... - nie dane było  mi skończyć. Przerwała mi Hariett - moja mama.
- Kotek, to dlaczego ty też nie dołączysz do elity? - pyta się, jakby była to najzwyklejsza w świecie rzecz.
- Mamo! Ja jestem w tej szkole n-i-e l-u-b-i-a-n-a. Nikt, kompletnie nikt, mnie nie lubi. - Mówię z pretensjami. 
- Eh, Violuś. Zostawmy tę rozmowę na inny raz. - mówi i skupia się na drodze. Udaję foszka.

***
    Po powrocie do domu, czuję się poniżona. Jak miałam się czuć, wracając z podbitym okiem, rozerwaną sukienką i rozczochraną fryzurą. Nie wspomnę o łzach spływających po moich policzkach. Tak. Pewnie myślicie, że mnie zgwałcono. Nie. Pobito, dotkliwie. I to wina mojego braciszka. Czemuż? Ponieważ zostawił mnie samą ze swoim "kumplem" - Felipe. Nienawidzę typka. Szybko mu uciekłam, gdy próbował... Łzy spływały, a ja byłam coraz bardziej załamana. Mój brat, jak zawsze, nie uwierzy mi, a ta sytuacja powtarza się już po raz kolejny. Czemu miałabym kłamać?
    I cry because my brother...

Witam was w prologu. Sądze, że nie jest taki zły.
Felipe, co o nim sądzicie? W serialu podrywacz, w moim opowiadaniu jeden z czarnych charakterów. ;* Jak ja go kochaam :D 

No więc,
 ROZDZIAŁ I - ODPOWIEDNIA LICZBA KOMENTARZY {MIN. 2}


Levone ;*

środa, 7 stycznia 2015

Witam.

Hejoł.
Więc, jestem nową bloggerką. Mam trzynaście lat (rocznikowo :___:) czyli chodzę do szóstej klasy. :3
Mam na imię Paulina, i chyba od tego powinnam zacząć. Usunięto mi trzy konta na facebook'u, więc postanowiłam zająć się bloggero-sferą. Będzie to mój blog do pisania, a szablon jest systemowy. Umiem je jako-tako, lecz wolę systemowy, z pozmienianymi kolorami i czcionkami. ;* Mam świnkę morską i rybki. Lubię nosić bluzy i getry/dresy, ale takie modne. Wielbię Dudu, Jorge'a, Mechitę, Albitę, Damien'a, Rugg'a i Facu. ;* Moje ulubione paringi to Leónetta i Diecesca. ;* Mam nadzieję, że będziecie czytali moje opowiadania.


Hola, Paula! ;*